Carmen chętnie powie, co robi... (To jest ta chwila, by przenieść się na innego bloga, bo dalej ten post jest jeszcze bardziej nieciekawy, żeby nie było, że ktoś nie wiedział)
Po pierwsze: Carmen przygląda się temu pięknemu zapisowi :
Oprócz tego czyta sobie książkę pt. "Granica" i choć lubi czytać, to nie lubi, gdy noc trwa 290 stron.
Na chwilę odwraca wzrok. A tam? Na analizę i interpretację czekają "Miasto" i "Ulica" Peipera. Z obrażonymi minami, nadąsane, że Carmen spogląda już w inną stronę, przypominają, że dłużej niż do godz. 8.50 dnia następnego czekać nie będą.
Carmen zgrzyta zębami. Lubi sobie czasami pozgrzytać. No co? Nie mówcie, że Wy nie lubicie...
Kilka tematów z historii z dostojnymi minami w milczeniu czeka na swój czas. Jeden z nich (ten z politycznych, więc wiadomo, dlaczego brak mu cierpliwości) wyrywa się i nieśmiało pyta: "Kiedy mnie w końcu powtórzysz? Kartkówka jest jutro." Carmen zbywa go milczeniem.
Atmosfera upojnego wieczoru okraszona jest nutką orzeźwiającego leku na przeziębienie firmy o nazwie na literkę F. (coby nie robić reklamy).
Jaka cudna i długa będzie dzisiejsza noc...
Miłego wieczoru! :)
Interesująco piszesz, a ten wiersz bardzo mi się podoba z poprzedniego posta. Jako poetka jesteś bardzo przenikliwa i wrażliwa- to zdecydowanie najlepsze cechy w poezji. Ja ostatnio jakoś nie mam natchnienia i to dusi, ale minie. A z matą na pewno dasz radę!
OdpowiedzUsuńSpecjalnie nie pisałam, żebyś miała czas się pouczyć.
OdpowiedzUsuńPewnie nie było tak źle... :)
Matematyka jest wszędzie. W przyrodzie, w kosmosie i miłości.... a także w grypie... Więc warto ją jednak [pokochać... :D
OdpowiedzUsuńMoże i matematyka jest wszędzie, ale nie każdy musi ją dogłębnie poznać i rozumieć. ;) Całe szczęście w sklepie nie kupujemy pierwiastka z 4 chleba....
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że chciałabym tak dogłębnie i rozumnie na matematykę móc spojrzeć....i zrozumieć. :)