środa, 28 września 2011

Pewnego wieczoru na stancji...

...Carmen czuje potrzebę uzewnętrznienia się na blogu. Siada sobie więc wygodnie przy lampce (noga na nogę, bo choć Carmen wie, że to sprzyja powstawaniu żylaków, to mimo wszelkich starań nie może oduczyć się tego niezdrowego nawyku) i rozpoczyna pisanie posta. Stara się nie pokazywać swojej rezygnacji i zmęczenia, ale pokusa jest zbyt silna. Raz się można poużalać...

Carmen chętnie powie, co robi... (To jest ta chwila, by przenieść się na innego bloga, bo dalej ten post jest jeszcze bardziej nieciekawy, żeby nie było, że ktoś nie wiedział)

Po pierwsze: Carmen przygląda się temu pięknemu zapisowi :

z trudną do określenia miną i zastanawia się na ile realnie brzmi stwierdzenie "Zdam maturę z matematyki."

Oprócz tego czyta sobie książkę pt. "Granica" i choć lubi czytać, to nie lubi, gdy noc trwa 290 stron.

Na chwilę odwraca wzrok. A tam? Na analizę i interpretację czekają "Miasto" i "Ulica" Peipera. Z obrażonymi minami, nadąsane, że Carmen spogląda już w inną stronę, przypominają, że dłużej niż do godz. 8.50 dnia następnego czekać nie będą.

Carmen zgrzyta zębami. Lubi sobie czasami pozgrzytać. No co? Nie mówcie, że Wy nie lubicie...

Kilka tematów z historii z dostojnymi minami w milczeniu czeka na swój czas. Jeden z nich (ten z politycznych, więc wiadomo, dlaczego brak mu cierpliwości) wyrywa się i nieśmiało pyta: "Kiedy mnie w końcu powtórzysz? Kartkówka jest jutro." Carmen zbywa go milczeniem.

Atmosfera upojnego wieczoru okraszona jest nutką orzeźwiającego leku na przeziębienie firmy o nazwie na literkę F. (coby nie robić reklamy).
Jaka cudna i długa będzie dzisiejsza noc...

Miłego wieczoru! :)

czwartek, 15 września 2011

Histeria naszej nieznajomości

Odkąd pewnego wieczoru
złączyliśmy historie w jedno,
wciąż zataczamy trójkąty.
To zastanawiające
że bezwiednie
odbijamy się od trzech boków
i ciągle chorujemy na niepamięć.

Nie pachniesz i od zawsze
czaisz się w zakamarkach,
kiedy nietzschego się nie spodziewam.

Jak ja, wyglądasz na wspak.
Jak ty, czuję się niewidoczna.