poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Trochę słodkości i drzewidło :)

Witajcie!
Uwielbiam takie „wczesno-jesienne” klimaty, jak teraz mamy za oknem. Jest pięknie, słonecznie, ale już jakoś tak czuć w powietrzu melancholijną nutkę jesieni. A ja nawet trochę się stęskniłam za ciepłym sweterkiem i kubkiem aromatycznej herbaty… :) Wiem, wiem, na pewno za jakiś czas będę mówić inaczej… :) Tym czasem cieszę się z tego, co po prostu jest.

Na pożegnanie lata stworzyłam kilka kompletów biżuterii, które jeszcze przywodzą na myśl wakacje. Kolczyki to zwykłe wkręty w pastelowych kolorach, ale bardziej liczy się oprawa. Samodzielnie wykonałam tekturki, w które powbijałam kolczyki i przyozdobiłam je słodkimi kokardkami.


Myślę, że mogą posłużyć jako drobne upominki, bo całość miała prezentować się dość „słodko”. Ale najbardziej podobają mi się metki, które również wykonałam własnoręcznie. Jest na nich adres mojej strony na facebooku.







Całość pewnie nie wygląda na profesjonalnie wykonaną, ale właśnie to podoba mi się najbardziej. Czasem coś wycięło mi się trochę krzywo, a gdzieniegdzie jeden kolczyk z pary może nie znajdować się idealnie na wysokości drugiego.
Ale w końcu to rękodzieło. :)


A na koniec… drzewidło. :D Jakiś czas temu przywiozłam z wakacyjnego wyjazdu nietypowego kaktusa. Nietypowego, ponieważ nie ma on żadnych igiełek. Wygląda jak zwykły kwiatek. Bardzo dzielnie zniósł czterysta km podróży. Czyli przeżyje i u mnie… :D
Ja kompletnie nie znam się na roślinach, a jestem tak bystra, że zapomniałam zapytać w palmiarni, jak dokładnie nazywa się ten gatunek. W Internecie przeczytałam, że podobne odmiany kaktusów to drzewidła. Są to jedne z najstarszych rozwojowo kaktusowatych. Szukałam wśród tych drzewideł mojego dzielnego kaktuska, ale niestety żaden nie miał podobnych liści. Tak w ogóle, to plamki na liściach powstały właśnie w podróży. Mam nadzieję, że znikną z czasem.
Widziałam, że mojego bloga odwiedzały osoby, które profesjonalnie zajmują się roślinami, więc głównie do nich kieruję pytanie – czy wiecie, co to za gatunek kaktusa? :) Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.



Poza tym nazwa „drzewidło” niesamowicie mnie zainspirowała. Kojarzy mi się z Drzewcami czy Entami z Władcy Pierścieni . Aż mam ochotę napisać jakieś opowiadanie fantasy. :)

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie na koniec tego przydługiego posta. Dzięki za wszystkie odwiedzinki! :)



niedziela, 17 sierpnia 2014

Bo we mnie jest... dzikus!

Witajcie!

Dziś będzie trochę do poczytania, więc, jeśli masz chwilę to zapraszam! :)

Wpis ten można zatytułować Z podróży busowo-radiowych... Ostatnio sporo podróżuję, szczególnie po wschodnich terenach Polski. Często zdarza się coś, co wprawia mnie w zachwyt, osłupienie, zdziwienie, zażenowanie - różnie bywa. Tym razem przejażdżka zatłoczonym busem wprawiła mnie w nastrój refleksyjny... 

Jestem osobą, która trochę żyje w medialnej dziczy, nie ogląda TV, nie słucha komercyjnych stacji radiowych (poza kilkoma ulubionymi, sporadycznie), przeżywa więc szok wsiadając do środka komunikacji publicznej i słysząc cuda w którejś z popularnych stacji. Może to dziwne, ale takie osoby naprawdę istnieją.

I co słyszy taki społeczny dzikus?

Bardzo barwne pasmo reklam przeplatanych z rzadka piosenką bądź jakąś pasjonującą ciekawostką. Dlatego dzikus nie zapamiętuje tytułów piosenek, ani ich genialnie oryginalnych melodii, tylko treść owych organizujących audycję reklam.

A w nich? Remedium na każdą naszą bolączkę do kupienia w aptece. Od problemów wychłodzonych stóp i dłoni, przez niedobór witamin, stany depresyjne (w reklamie bardzo eufemistycznie nazwane "brakiem motywacji i energii"), nadwagę, wypadanie włosów, po problemy z... ee... gotowością twojej "armatki" do podboju twierdzy. Swoją drogą, czy wiesz, że twoje dłonie mogą wyglądać młodziej, niż Ty?

A najcudowniejszym pomysłem, który usłyszałam była propozycja, by te niesamowite suplementy diety kupować najbliższym w prezencie! Mam nadzieję, że moi bliscy słuchają popularnych stacji radiowych, bo zawsze marzyłam, by z okazji urodzin dostać maść na pajączki albo tabletki przyspieszające chudnięcie!

I naprawdę recepta na szczęście to tak niewiele! Wystarczy zażyć wszystkie te preparaty, a nasze problemy momentalnie znikną! 
Hmmm... A my razem z nimi...

I jakoś tak od razu przyszły mi do głowy słowa W. Szymborskiej…

Prospekt

Jestem pastylka na uspokojenie.
Działam w mieszkaniu,
skutkuję w urzędzie,
siadam do egzaminów,
staję na rozprawie,
starannie sklejam rozbite garnuszki –
tylko mnie zażyj,
rozpuść pod językiem,
tylko mnie połknij,
tylko popij wodą.

Wiem, co robić z nieszczęściem,
jak znieść złą nowinę,
zmniejszyć niesprawiedliwość,
rozjaśnić brak Boga,
dobrać do twarzy kapelusz żałobny.
Na co czekasz –
zaufaj chemicznej litości.

Jesteś jeszcze młody (młoda),
powinieneś (powinnaś) urządzić się jakoś.
Kto powiedział, 
że życie ma być odważnie przeżyte?

Oddaj mi swoją przepaść – 
wymoszczę ją snem,
będziesz mi wdzięczny (wdzięczna)
za cztery łapy spadania.

Sprzedaj mi swoją duszę.
Inny się kupiec nie trafi.

Innego diabła już nie ma.

z tomu Wszelki wypadek, 1972


Jakie niemodne jest docieranie do celu "na piechotę"... Na egzamin zdobywamy sobie skrypt, chudniemy dzięki tabletkom, a nie zdrowemu trybowi życia, jedzenie kupujemy gotowe, zamiast coś przyrządzić, książkę ściągamy z chomika zamiast pójść do biblioteki/księgarni... I jak ma się w tej rzeczywistości odnaleźć taki sobie zwykły dzikus?




Miałam ochotę jakoś tak się "wypisać"... :) No i żeby było jasne, nie mam nic przeciwko suplementom diety, czy lekom przeciwbólowym, oraz różnym środkom służącym ułatwieniu życia człowiekowi. To tylko taka refleksja. :) Pozdrawiam wszystkich dzikusów i nie-dzikusów! :)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Stare-nowe lustro


Zapytacie, co to za cuda na samym początku posta. Zaraz wszystko wyjaśnię. :)

Tak sobie myślę, że kiedyś wstawiałam tu swoje prace. Teraz blog zamienił się w moją muzyczną listę i wcale nie jestem z tego zadowolona.
Dlatego dziś zupełnie z innej beczki. :)

Dostałam od Babci lustro, które nikomu nie było potrzebne (fajny prezent! :D ). Pomyślałam, że jak mają je wyrzucić, to zaszaleję sobie na nim. Było w strasznym stanie, nawet nie będę wstawiać zdjęć sprzed malowania, bo... to grozi chorobą oczu, żołądka, czy co tam kto ma. Wszystko by zachorowało!

Papier ścierny poszedł w ruch... Przetarłam porządnie ramę. Sama szyba też jest dość zniszczona, ale z tym nie umiałam nic zrobić. Więc trudno. ;) Następnie szorowanie. Później najprzyjemniejsze - malowanie. Zaszalałam ze złotem! A co! Potem (co już chyba nie było najlepszym pomysłem, ale stało się) pomyślałam, że trzeba to moje lustro jakoś rozweselić, więc... teraz całe się mieni i błyszczy, bo ponaklejałam na ramę niebieskie (ultramaryna?) koraliki. Wyszło dyskotekowo... No cóż, może sytuacja lekko wymknęła mi się spod kontroli, ale ostatecznie chyba jestem zadowolona. Jak mnie będzie denerwować, to najwyżej je wyrzucę. Chociaż trochę szkoda, lustro ma około stu lat, ale raczej niewielką wartość, ani estetyczną ani zabytkową.

Przed malowaniem rama miała ciemnobrązowy kolor, więc musiałam nałożyć sporo warstw. Stary kolor nadal lekko przebija w niektórych miejscach, ale bardzo podoba mi się ten efekt. :) Malowałam je również niezbyt dokładnie, żeby pozostawić "wrażenie starości".

Nie sądzicie, że ta dyskoteka to jakby lata dziewięćdziesiąte? Może skombinuję do tego jakiś kolaż w tym klimacie i wtedy dopiero będzie szaleństwo! :D A może coś bardziej vintage? Jak myślicie? Będę Was na bieżąco informować.

No, a teraz w końcu zdjęcia, bo bardzo się dziś rozpisałam! :)






piątek, 25 lipca 2014

W świat

Podatki, nakazy, zakazy, zobowiązania, pieniądze, banki, baseny, mercedesy, hotele, wille, savoir-vivre, władza, normy społeczne...
W świat, w świat, w świat, w świat, w świat.


No phones, no pool, no pets... 


sobota, 12 lipca 2014

Soczysty lipiec

Bardzo inspirują mnie roziskrzone letnie kolory. Nie mam profesjonalnego sprzętu, którym mogłabym je uchwycić na zdjęciach, ale postaram się przynajmniej troszkę je tutaj pokazać.
Dziś kolejny dzień prac w ogrodzie. :) Takie leniwe, letnie zajęcie w przerwie od zwykłej pracy. :) Próbuję naoglądać się na zapas, nawąchać się na zapas i naprzeżywać na zapas. :)







I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zeżarły mnie komary! :)

wtorek, 8 lipca 2014

sobota, 21 czerwca 2014

Lato w pełni

Zachmurzone to przesilenie w tym roku. Trzeba je było trochę umalować słońcem. :) Tym bardziej, że wokół szare bloki i bure chmury... Bransoletka kojarzy mi się z wilgotnym lasem i pachnącą, nagrzaną ziemią. Oj, chętnie wybrałabym się na samotny spacer do lasu... 
Mam nadzieję, że ostatkiem sił dobrnę do wakacji... A Wy? Macie już plany, jak je spędzicie? Pozdrawiam!







piątek, 20 czerwca 2014

Wracam i zostaję

Halo, halo! Czy ktoś tu jeszcze zagląda? Wiem, wiem... Ostatni post opublikowałam nieco ponad dwa lata temu.
Nie mogłam dostać się na bloga przez jakiś czas, a kiedy w końcu mi się to udało, widzę, że ciągle mam wyświetlenia. :) Niezmiernie mnie to ucieszyło i napełniło zapałem. Może by tak wrócić do blogowania? Jesteście zainteresowani? Mam mnóstwo pomysłów i chętnie się z Wami nimi podzielę! :)
Od 2012 r. zmieniło się bardzo wiele - co pewnie nikogo nie dziwi. Blog na pewno będzie trochę poważniejszy, pewnie mniej już we mnie dzieciaka - ale za to więcej stabilności i równowagi. :)
Zapraszam do zaglądania. :)

Zastanawiam się, czy dziś taki blog jak mój, czyli zrównoważony i nie nastawiony na show, zyski itp. ma szansę przetrwać w internetowym gąszczu? Nie ma tu żadnych poradników makijażowych, przepisów na sałatki fit, ani kontrowersyjnych treści. Interesuje jeszcze kogoś zwyczajna osoba i jej zwyczajna "twórczość"? Nie wiem jak wy, ale ja odczuwam ostatnio bardzo duży nacisk z zewnątrz. Żeby coś osiągnąć, musisz być przebojowy, uśmiechnięty, odważny i gadatliwy. Jeśli brakuje Ci czegoś - nie masz szans... 

Ach! Miało nie być na dzień dobry tak pesymistycznie... Wybaczcie! :)

Mam dla Was dziś dwie rzeczy.
Pierwsza to coś, czym ciągle się zajmuję i nie zamierzam przestawać - biżuteria. Wydaje mi się, że rozwinęłam się w tej dziedzinie. Mam oddzielnego, niezależnego bloga z moją biżuterią, więc nie wiem, czy jest sens wrzucać ją także i tu. Jeśli kogoś to zainteresuje - wstawię link. A tym czasem pokażę Wam małą próbkę:




Ta bransoletka to mój ostatni projekt. Teraz mam egzaminy i trochę mniej czasu na takie przyjemności.


Druga rzecz to piosenka, która zawróciła mi w głowie. :) Cała płyta Ultraviolence jest hipnotyzująca i mroczna. Bardzo mnie inspiruje. 

Pozdrawiam!