piątek, 10 września 2010

Braku weny ciąg dalszy.

Zmęczone dziecko wróciło do domu na weekend i zorientowało się, że odkąd zaczął się rok szkolny, w jasnowłosej głowie nie było ani śladu weny. Zupełny brak. I co tu poradzić?
Na szczęście na przeładowanym dysku znalazło się kilka ciepłych zdjęć pstrykniętych jeszcze w sierpniu. :) (Chyba wszystkie zdjęcia wyglądają lepiej w powiększeniu).
Sierpień... Kiedy to było? A kiedy będzie następny?



Zdj nr 1. to uśmiechnięty kwiatek z ogródka, którego dzisiaj już pewnie nie ma. Ostatni wakacyjny promyczek.





Zdj nr 2.
Pan Plamiasty i pani Muszka, która koniecznie chciała być sławna. :)) Nie miałam serca wyrzucić jej z kadru, więc została. :)





Zdj nr 3.
Foksik, który pierwszy raz dał się złapać w obiektyw! :) No i kawałek mnie w niewyjściowym dresiku. :))





Ostatnie zdj nr 4. - "Perspektywa". Bo czy ta nasza na pewno jest dobra? Może patrzymy zbyt daleko, omijając piękno, które jest niespodziewanie blisko...

12 komentarzy:

  1. Dzięki. ;) U Ciebie również przyjemnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to za ruiny? Witaj. :))) Poproszę o więcej zdjęć na przyszłość. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Mantisku, to nie ruiny tylko kilka jakichś starych cegieł itp złożonych na kupkę. Ale udało mi się je tak ładnie ująć, że wyglądają jak ruiny :P
    A co do zdjęć, to nie znam się za bardzo na tych wszystkich zasadach i pstrykam jak się uda :D Dlatego trochę się obawiam, że zobaczy to jakiś profesjonalista i się przerazi. :D Więc nie publikuję za dużo. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, witam! :)
    Śmieć sobie do woli, rzadko mnie kto odwiedza, także nie pogardzę ;>.
    Tak jest, mieszkam w otoczeniu lasu. Dokładniej to Rezerwatu Kadyński Las, tuż nad Zalewem Wiślanym - także moją małą mieścinę otacza z trzech stron gęsty i pełen różnych żyjątek las, a z jednej głębokie wody :).
    Ja tam już w sumie do tych wiejskich "atrakcji" przywykłem, nawet to zimowe odśnieżanie mnie nie przeraża ;p.
    A zdjęcia super. Trochę pozytywnych kolorków, bo jak wyjrzę za okno, to... ech.

    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Wena jest kapryśna i odczuwam ją jako energię, która przepływa i potrzebuje urzeczywistnienia.:> Ale muszę Ci wyznać w sekrecie, że można tworzyć bez większych wzruszeń, choć przyjemność jest na pewno mniejsza. :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, chociaż ja bardzo tego nie lubię. Odnoszę wrażenie, że to, co stworzę mimo braku weny jest jakieś uboższe, nie do końca takie, jakie mogłoby być. Więc zazwyczaj po prostu odkładam pisanie bądź jakąś inną formę tworzenia na później. :) Poza tym niestety największej weny dostaję np. budząc się o 2 w nocy z genialnym pomysłem lub jakimś uczuciem, jakąś myślą, która domaga się wydostania z mojej głowy. :) Tak na dłuższą metę staje się to kłopotliwe. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Druga, trzecia w nocy i czwarta nad ranem. :)))
    Moja psiapsiółka budzi się systematycynie w nocy i jest 2:11, 3:11, albo patrzy na komórę, a tu 4:11, 5:11!
    Jest tym przerażona!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. To ciekawe, ale chyba nie ma czym się przerażać. :)
    Ojej, przypomniało mi się jak miałam kiedyś paraliż senny... :O Ale się najadłam strachu! Nie mogłam się obudzić, straszne doświadczenie, na szczęście nigdy więcej mi się nie przytrafiło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też miałam coś podobnego! Wiedziałam, że śpie i widziałam tak jakby siebie w tym śnie, ale moje członki były bezwładne! brrrr.
    Raz spadła na mnie moja własna ręka i aż się wybudziłam wystraszona jakby ktoś mnie atakował. :D :))) buhahaha

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja bym to ujęła tak, że obudziłam się (było już rano), ale moje ciało się jeszcze nie obudziło, nie mogłam się ruszyć. :D Straszne :D heh ale po chwili minęło i cała się obudziłam. :P
    Hmm... Atakująca ręka - również musiało być straszne :)
    Ja się kiedyś obudziłam bez czucia w jednej łapie, bo swoim głupim zwyczajem kiedy spałam, trzymałam ją na poduszce, trochę wysoko. :D To też nie było przyjemne... :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma weny!? Jak ja chodziłam do szkoły to po nocach siedząc nad książkami wiecznie musialam sobie przerywac edukacje na rzecz o wiele milszego tworzenia :D
    Czekaj czekaj! Jeszcze się nie będziesz mogła opanować - tak Ci będzie ręka z PIÓREM po kartce LATAŁA!
    :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Brak weny :D każdemu się to zdarza... ja mam tak bardzo często ;D Mickiewicz także tak miał ;D
    A wiesz co jest w tym fajnego? Że potem wróci, a ty będziesz latała wszędzie z zeszytem i zapisywała nowe piękne wiersze :D
    Pamiętasz mnie zapewne ;D
    Jestem, a właściwie byłam z bloga wielka-bitwa.blog.onet.pl :D
    Postanowiłam napisać książkę i nie kontynuowałam bloga..
    Trochę czasu zajęło mi odpoczywanie od tego wszystkiego i wróciłam z nową siłą :D
    Minęły co prawda nie całe dwa tygodnie, ale ja już nie mogłam wytrzymać i założyłam nowego bloga, takiego na stałe ;D
    Jeśli chcesz wpadnij ;D
    marmurowe-okiennice.blog.onet.pl
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń