
Przerażająco kolorowe
jakby w kontraście do ich
przerażająco szarego
zniknięcia.
Teraz wszytko już porosły
bezlitosne płaszcze pokrzyw.
I cieszą się, bo błyszczą malachitowo
jeszcze przez chwilę.
_____
Oczywiście zdjęcie pstryknięte jeszcze w wakacje. Ludzi, którzy tam mieszkali nie znałam, moja babcia słabo ich pamięta. Kiedy byłam mała biegałam tam zbierać jeżyny. ;)
Do każdych ruin przyklejone są ludzkie emocje, szepczą o tym bukiety nieoswojonych traw...
OdpowiedzUsuńPS' Bardzo ładne środki artystycznego wyrazu (płaszcz pokrzyw, szare zniknięcie - śliczności). :D
Dziękuję, Mantisku. :)) :*
OdpowiedzUsuńTo takie straszne, że już nikt o nich nie pamięta, nie mieli dzieci. Po prostu odeszli i tylko kawałek muru po nich został.
To jest naturalne. Czas jest nieubłagany. Jesteśmy tu tylko przez chwilę i ustąpimy miejsca tym, którzy przyjdą po nas. Pozdrawiam i miłego weekendu życzę. :)***
OdpowiedzUsuńPrzeraża ten kontrast... śmierć i życie. Ale jedno i drugie jest swoim sensem. :)
OdpowiedzUsuńTak, kontrast śmierci i życia to kontrast sensów, które jednocześnie mają ze sobą bardzo bliski związek. :)
OdpowiedzUsuńLubię jeżyny i dżem z nich...:)
OdpowiedzUsuńeremi:
OdpowiedzUsuńA ja chyba nigdy nie jadłam dżemu z jeżyn. :) Tylko zbierałam i tak na świeżo :)
Te płaszcze pokrzyw nazwałbym raczej litościwymi, ze raczyły przykryć swoja bujną żywotnością martwe dla świata ruiny.Ludzi już nie ma tu, ale przyroda powiedziałbym, że rozkwita w ich miejscu:)Ludzie zostali już tylko czy też aż w naszej pamięci. O ilu z nich nie pamiętamy? Lub nie chcemy pamiętać? Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe spojrzenie, trochę z innej strony :) również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńoby nam się życie nie zrujnowało od bolesnej szarości. amen!
OdpowiedzUsuń